Tym razem celem naszej podróży został Dublin. Irlandia. Postanowiliśmy zmienić kierunek z południowych, ciepłych krajów na ojczyznę whisky oraz piwa Guinness.
Dublin. Irlandia. Ojczyzna druidów, elfów i smoków. Kolebka kultury celtyckiej, kraj klifów i pubów. Polecieliśmy z nastawieniem, że pogoda nam nie będzie sprzyjać tymczasem podczas czterech dni było ciepło, pięknie i słonecznie. Jeden dzień nieco zachmurzony i padało tylko przez dwie godziny, ale akurat wtedy wykorzystaliśmy sposobność posiedzenia w przycmentarnym barze, w którym pojawiał się również swego czasu Anthony Bourdain, o czym przeczytaliśmy w książce „Dookoła świata. Niepokorny przewodnik kulinarny„. Oj działo się przez te cztery dni. Nie-krótka relacja zwiedzania i przyjemności kulinarnych w wersji pisemno-obrazkowej poniżej.
1. Pierszy lunch w The Bull&Castle Steakhouse
Późny lunch po przylocie do Dublina zamienił nam się w późny obiad, ale warto było. Zaglądnęliśmy do The Bull&Castle Steakhouse (vis a vis katedry Chrystusa) i zostaliśmy na dłużej.
Spróbowaliśmy sałatki z wołowiną, kaszą bulgur i warzywami oraz duszonych w sosie jagnięcych wątróbek w towarzystwie grzanek a na deser średnio wysmażony steak ribeye z sosem winnym, z pieczonym ziemniakiem oraz smażonymi krążkami cebuli.
…no i oczywiście wszechkrólujący tutaj Guinness! …w którym się zakochaliśmy na zabój!
2. The Brazen Head – najstarszy pub w Dublinie
Link do strony pubu The Brazen Head znajdziecie TUTAJ.
3. Temple Bar – dzielnica pubów oraz ikoniczny The Temple Bar
Link do The Temple Bar znajdziecie TUTAJ.
4. Restauracja The Church w byłym kościele
Link do restauracji The Church znajdującej się na rogu Mary Street oraz Jervis St. znajdziecie TUTAJ. Wpadliśmy tutaj dosłownie na jednego drinka a przy okazji posłuchaliśmy muzyki na żywo i oglądnęliśmy tradycyjne irlandzkie tańce. Zdobycie stolika jest trudne, ale nie niemożliwe. Warto zadbać o to wcześniej rezerwując sobie miejsce na kolację.
5. Typowo irlandzkie śniadanie
A tu mamy śniadanie typowo irlandzkie (podobno jak się zapytacie Irlandczyków czym się to różni od brytyjskiego to się obruszą i obrażą, bo to przecież irlandzkie) oraz śniadanie vege z pieczonymi pomidorami, guacamole, szpinakiem, pieczarkami portobello a wszystko podane na grzankach i posypane chrupiącymi frytkami z batatów (sweet potatos). Strona tej restauracji: https://www.tastecatering.ie/
Śniadanie numer 1
Przy okazji warto pamiętać, że do 10.30 nie podają w knajpach alkoholu, mimo, że potem leje się strumieniami, rynnami, rynsztokami!
Śniadanie dzień drugi.
- jajka po benedyktyńsku, ale wersja irlandzka z kaszanką
- tym razem zestaw wegetariański, bo z jajkiem sadzonym
- zielone smoothie z jabłek, awokado, jarmużem, i lemonki z miętą
Śniadanie dzień trzeci.
- smashed avocado & poached eggs (w wersji z pomidorami i pieczonymi batatami, pieczarką i smażonym chorizo w pikantnej polewie z orzechami)
- truskawkowe smoothie, zielona herbata, kawa
6. Półwysep Howth, restauracje i bary na molo oraz w miasteczku
Lunch w wiosce rybackiej na półwyspie Howth w restauracji Crabby Jo’s
- zupa rybna tradycyjna, irlandzka zwana chowder
- ostrygi, czyli lokalny przysmak
- fish&chips czyli jak u nas 😉 ryba w panierce z frytkami
- piwo Guinness oczywiście!
Wyśmienita kolacja na molo w Howth w The Pier House. I do tego spotkaliśmy rodaczkę Malwinę (Pozdrawiamy serdecznie!), która nas „dopieściła” kulinarnie! Były ostrygi z japońskim posmakiem, dorsz, sola, dobre wino a na koniec likier z irlandzkiej whisky z miodem!
7. Pub i bar dla grabarzy i żałobników
Tym razem koło cmentarza pod słynną knajpą John Kavanagh „The Gravediggers” czekamy na swoją kolejkę, żeby wejść do środka. Może wpadli tu jacyś grabarze na lunch?
A jesteśmy tu dzięki nieżyjącemu już Anthoniemu Bourdainowi, który tu bywał, pił Guinnessa i właśnie polecał tenże żurek (z ziemniakami, kiełbaskami i żeberkami wieprzowymi), dodając, że w tej knajpie czasami pojawiają się też grabarze i żałobnicy z pobliskiego cmentarza. Jako drugą zupę zamówiliśmy gulasz wołowy z Guinnessem.
No grzech tu było nie być!
Fancy a coddle? Macie ochotę na żurek? Takie hasło ma na koszulce Ciaran, który tu gotuje. Dodamy, że chodzi o irlandzki żurek. A właściwie o żurek gotowany przez Ciarana (na zdjęciu za barem) czyli „Ciaran’s coddle”.
8. The Chop House – kolejna restauracja polecana przez Anthoniego Bourdaina
Gustownie. Elegancko. Smacznie. …czyli śladami Anthonego Bourdain. Restauracja The Chophouse.
- wino czerwone Chateau Puynard 2018
- foie gras z drobiowych wątróbek z cydrem jabłkowym
- szafranowe risotto ze smażonym halibilutem, małżami, dzikimi brokułami, kapustą pak choy, krewetkami na piance że skorupiaków
- sałatka krabowa, smażone krążki kalmarów, krokiety z plamiaka i marynowany łosoś
9. Destylarnia Teeling i Browar Guinness
Finalnie zaliczyliśmy zarówno destylarnie jak i byliśmy pod browarem Guinnessa tylko z zewnątrz. Zrezygnowaliśmy z wejść ponieważ 36 Euro za osobę (x2) w każdym z tych miejsc robi sporą kwotę, a za te pieniądze mogliśmy potestować trunki w każdym napotkanym pubie i zostało jeszcze na lunch.
10. Restauracja Marco Pierre White Steakhouse
Lunch w restauracji Marco Pierre White’a (strona na Facebooku) na zakończenie tej kulinarnej podróży po Dublinie. Idealnie, smacznie i w przyjemnym otoczeniu.
- sałatka z kraba (Dressed Castletownbere Crab)
- jagnięcina a la Dijonnaise
- konfitowane w miodzie udko kaczki
- tarta tatin
- wino Rioja, piwo Guinness
11. Co jest lepsze niż whisky Jameson?
Quotation of the day!
Me: Is it (Teeling) better than Jameson?
Barman: Everything is better than Jameson!
Cytat dnia!
Ja: Czy ta whisky (Teeling) jest lepsza niż Jameson?
Barman: Wszystko jest lepsze niż Jameson!
Kurtyna!
12. …monotematycznie, monotonnie i monochromatycznie czyli najbardziej znane irlandzkie piwo towarzyszyło nam przez wszystkie dni pobytu w Dublinie.
Smacznego!
Znajdziecie nas też na Facebooku oraz Instagramie