Przepis na ten smalec już „wylądował” już kiedyś na naszej stronie. Jednak jego smak wraca do nas raz po raz, więc przypominamy jak wygląda i jak go przygotować.
Kliknijcie na link TUTAJ, żeby dotrzeć do głównego przepisu na taki smalec. Znajdziecie tam niezbędne składniki i dodatki. Poniżej prezentujemy wersję bez rozmarynu, nie mniej ciekawą smakowo oraz dodatkowo to co wyszło przy okazji, czyli wyjątkowo chrupkie i smaczne chipsy ze „skóry świnki” (jak to nazwała dowcipnie nasza znajoma) czyli taki smaczny efekt „uboczny”. Kiedyś się takie jadało! Dziś lekko nie-fit, ale za to smak zniewala!

No więc ta „skórka świnki” oddzielona od słoninki (co mogłoby wprowadzić oglądających w błąd i zasugerować, że to skórka słonika lub w przypadku samicy – słoninki!) naprawdę jest pyszna!

Wędzona słoninka kupiona na targach zdrowej żywności w centrum handlowym M1 w Krakowie z zaufanego stoiska z Podlasia (wiele rozmów i dyskusji na różne, nie tylko kulinarne tematy) zaowocowała (tu w ogóle słowo niepasujące do posiadanych składników) smalczykiem ze skwarkami i dwiema chrupiącymi „skórkami świnki”.



Zastosowaliśmy metodę naczynia żaroodpornego z pokrywką i pieczenie w 200 stopniach w piekarniku, co eliminuje rozchodzenie się zapachów po Kuchni i izbach przylegających, nie wspominając już o ubraniach.


Naukowcy wydają miliony na receptury perfumków, co by się utrzymywały jak najdłużej a taki zapach smalczyku potrafi przez tydzień być wyczuwalny na wszystkim wokół! Więc, żeby go uniknąć pieczemy słoninę pod przykrywką w piekarniku. Dasię? Dasię!




Smacznego!
Znajdziecie nas też na Facebooku oraz Instagramie.